sobota, 14 lutego 2009

Dzień zakochanych

Dziś miejsce moich obserwacji przeniosło się z Krakowskiego Przedmieścia na ul. Okrzei na Pradze. Mimo, że dzień 14 lutego jest nazwany dniem zakochanych to za oknem wciąż szara rzeczywistość. Akurat na wysokości drzwi do informacji słyszę jak przechodnie kurwami rzucają. Zatem odgłosy samochodów warczących na ulicy i te ludzkie nie napawają optymizmem i miłością.
Twarze ludzi ponure, jakby cieniem spowite, oczy czarne nieprzeniknione jednak coś wyrażają gdy kurwami chlapią jak błotem pośniegowym, co spod kół samochodów przechodniów dopada.
A to wszystko przez pogodę i kałuże na ulicy, dawniej narolną od Wisły, potem Brukową, a dziś Stefana Okrzei zwaną.

piątek, 6 lutego 2009

Włosi w informacji turystycznej

Są takie dni kiedy do Warszawy przyjeżdża bardzo dużo turystów z Włoch. To zwykle okres między czerwcem a wrześniem. Włosi znani są z tego, że prowadzą dość głośne rozmowy, ogólnie lubią gadać, często też nadmiernie gestykulują, kochają futbol i spagetti. Jednak po zetknięciu z polską rzeczywistością stają się trochę mniej gadatliwi, a bystrość ich umysłu pozostawia wiele do życzenia i nagle okazuje się, że uniwersalny język angielski jest dla nich czymś bardzo zawiłym.
Kiedy pytają o ciekawe miejsca warte odwiedzenia w Warszawie okazuje się, że mylą niektóre z nich z zabytkami Krakowa, a stolica Polski, jak im się wydaje, powinna znajdować się przecież koło jakiegoś obozu koncentracyjnego, który można sobie zwiedzić wyjeżdżając na godzinkę z miasta. Po małej korekcie czasu dojazdu i odległości do najbliżej położonego miejsca, w którym znajdował się hitlerowski obóz zagłady pada pytanie (cyt.: Treblinka is it beautiful ?) co powoduje, że już sam nie wiem z kim mam do czynienia i może lepiej było by polecić im jakiś obóz (ogród) zoologiczny który będzie z pewnością piękniejszy i możliwy do ogarnięcia własną percepcją przez każdego człowieka.

Porzucając te trudne tematy przejdźmy teraz do rzeczy bardziej przyjemnych. Szczególnie dla tych co bez kawy się obejść nie mogą.
Pewnego słonecznego dnia trafiło do mnie (do informacji na Starym Mieście) dwóch Włochów z błagalnym pytaniem gdzie tu w Warszawie mogą sie kawy napić. Wskazałem im kilkanaście miejsc w promieniu kilometra na mapie.
Ach, gdyby tylko takie problemy ludzie mieli :)

niedziela, 1 lutego 2009

Ciekawe postaci

Przychodzą. Nie wiadomo skąd przychodzą (bo kraj pochodzenia, czy też język tego nie precyzują), ani dokąd tak naprawdę chcą trafić. Zadają rozmaite pytania, a czasem nawet sami nie wiedzą o co chcą zapytać.
Np. (telefon) cyt.
- Halo ?
- Dzień dobry, Warszawska Informacja Turystyczna, słucham ?
- A... dzień dobry ... nie wiem o co zapytać ... bo ja myślałam, że to taka nagrana będzie. : /
(i odkłada słuchawkę)

A gdyby tylko chcieli odrobinę sprecyzować swoje pytania to już byłaby zupełnie inna rozmowa, a udzielona im pomoc zostałaby z pewnością doceniona. Przecież niewiele trzeba aby sobie przygotować pytanie, a tak, muszę domyślać się co pytający mają na myśli, bo chcieliby coś zobaczyć w mieście. Ale co ? Tego dokładnie nie wiedzą.
Tu trzeba się wczuć w potrzeby przybysza, przejrzeć jego myśli (# ! & ? *!! $!) odgadnąć intencje i zaproponować najlepsze rozwiązanie.

Tak, myślę że w tej pracy nauczę się psychoanalizy.